Zespół Szkół im. Powstańców Wlkp. 1918 – 1919, Krzyż Wlkp. -Relacje z pierwszego dnia pobytu w Rimini-

Późnym wieczorem, 09 maja, zbieramy się przed szkołą, przybywają niektórzy nauczyciele, rodzice  i pani wicedyrektor. Jednak nie wchodzimy do gabinetów, lecz do busów i wesoło machając rodzicom i pani Brączkowskiej ruszamy na trzy tygodnie do Włoch. Podekscytowani, zasypiamy późno.

Rankiem mijamy niemieckie landy i rozpoczynamy przeprawę przez Alpy. Zafascynowani  pejzażem wysokogórskim, na postojach podziwiamy piękno pułapu Europy. Czynią to nawet tak zaawansowani „alpiniści”, jak panowie poniżej.

Wkrótce jednak aura się zmienia i malownicze góry stają się ponure i groźne.

Z jednej strony ciemne obłoki niosą rzęsisty deszcz, tymczasem z innej strony słońce rozświetla swoimi promieniami ośnieżone stoki, których biel dziwnie kontrastuje z  soczystą zielenią  położonych niżej łąk i lasów. Kilka kilometrów dalej Alpy zaskakują nas – ponownie świeci słońce, a podróżnych ogrzewa ciepło wiosennych promieni słonecznych.

Zbliża się wieczór, gdy zatrzymujemy się przed hotelem Cirene. Zmęczeni podróżą odnajdujemy swoje pokoje, a po smacznej, choć oryginalnej dla nas kolacji – udajemy się na spoczynek.

W poniedziałkowy ranek wita nas pogoda, której w Polsce nie powstydziłoby się lato; zatem zaraz po śniadaniu udajemy się na patio, gdzie spotykamy się z panią Katarzyną Gawronek, która  pokaże nam – jak się później okazało – w sposób niezwykle interesujący  to, co stanowi kwintesencję Rimini – współczesne instytucje zatopione w  budowlach  pamiętających  czasy głębokiego antyku.

Przemieszczamy się na Plac Trzech Męczenników, stanowiący istotny punkt orientacyjny. Tu poznajemy przykry powód, dla którego  tak nazwano to miejsce. Na planie  widzimy,  jak niewielkie to było miasto w zamierzchłych czasach, wkrótce jednak  ze zdumieniem napotykamy  mistrzostwo rzymskiej inżynierii – podgrzewaną podłogę  sprzed… dwu tysięcy lat, zdobiącą dom zamożnego mieszczanina.  Nieopodal dostrzegamy panią śpiewającą zarobkowo, aby wesprzeć współczesnych  męczenników – ofiary agresji na Ukrainie.  Przechodząc  do biura, mijamy zegar pokazujący nam  w wielu aspektach upływ czasu, nieco dalej – już na   Corso d’ Augusto  natknęliśmy się  na oryginalną fontannę della Pigna.

Nasza przewodniczka na tym nie poprzestaje; wchodzimy do kościoła Tempio Maletastiano  – renesansowej budowli wzniesionej na średniowiecznej konstrukcji. Tu  możemy dotknąć niemal na żywo tego, co dotychczas widzieliśmy tylko w podręczniku. Na ścianach prawdziwe, a nie papierowe freski Pierra della Francesca, na ołtarzu  krucyfiks  Giotta di Bondone. To wszystko naprawdę  – nasze podręczniki po prostu się zmaterializowały.

Nieopodal kolejny „antyk” – najstarsza biblioteka, stworzona z funduszy zamożnego prawnika Alessandro Gambalunga.    Nie wszyscy  spieszą w tę stronę, za to polonista pomknął tam jak sarna.

Na chwilę przenosimy się  do świata sprzed pół tysiąca lat. Obserwujemy w jak w tym antycznym pejzażu muzułmańskie małżeństwo mija pomnik papieża, którego rzeźbiarz nigdy nie widział na oczy.

W południe stajemy pod łukiem tryumfalnym –  wprawdzie nie dla nas, tylko  dla Oktawiana Augusta, ale… jego już nie ma, a my tu jesteśmy!  Nasi koledzy nie uwierzą, że tu dotarliśmy, dlatego nasz pobyt w tym miejscu dokumentujemy fotografią.

Stamtąd przechodzimy na most Tyberiusza (niedawno obchodził dwutysięczne urodziny!), skąd obserwujemy dawną dzielnicę rybacką.

Pełni świeżych wrażeń przenosimy się do przyjemnych, chłodnych pomieszczeń biura SISTEMA TURISMO, w których jutro niektórzy zaczynają pracę. Nieco już znużeni upałem, czujemy się tutaj świeżo, toteż informacje pani Kasi Gawronek  przyjmujemy równie chętnie jak deser lodowy z jednej z najlepszych lodziarni we Włoszech. Niebawem wracamy do hotelu na obiad, ponieważ niektórzy już dziś  umówieni są  z pracodawcami.

Za nami bardzo intensywne przedpołudnie i naprawdę nie da się tu wszystkiego  opowiedzieć szczegółowo. Przemilczamy skomplikowane tajemnice alkowy niektórych bohaterów, ponieważ… nie nadają się do publikacji, pomijamy okoliczności, które spowodowały, że fontanna zmieniła kształt, do własnej wiedzy pozostawiamy symbole odkrywane nam na zwiedzanych obiektach, we własnym sercu pozostawiamy też.. miasto Rimini!

Artykuł: Opiekun grupy Ryszard Szydełko



Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Recent Posts
Recent Comments
Archives
Categories
Meta
Recent Posts

Relacje z mobilności nauczycieli w Rimini w ramach projektu:„Zagraniczna mobilność edukacyjna uczniów, absolwentów oraz kadry kształcenia zawodowego”

Znajdowanie balansu między pracą a odpoczynkiem podczas praktyk zawodowych: klucz do zdrowia i sukcesu

Druga mobilność praktykantów z Zespołu Szkół Nr 2 im. Leona Rutkowskiego w Płońsku w słonecznym Rimini

Rozwinięcie Twoich Możliwości w Erasmus+: Nowa Usługa Doradcza od ETN

Wrażenia z projektu „Design me”